próżniacy z tych ludzi genjalnych mówiono do koła! Co to za szkoda tak potężnego talentu!!
On słyszał to niekiedy, wzruszał ramionami, zapalał cygaro i pogrążał się w poetycznej zadumie, lub występował z oklepanym wykrzykiem na ludzi co genjuszu poezji i człowieka — posłańca zrozumiec nie mogą. Wykrzyk ten wystarczał na jakie pół roku, a Magnus w gnuśnym znowu zasypiał spoczynku!
Dla księztwa było rzeczą zupełnie obojętną, jaką sobie przyszłość gotuje niczem się nie zajmując, ale dla rodziców jakkolwiek w niego wierzyli, smutno było spojrzeć na starzejącego się syna bez żadnej rękojmi kawałka chleba w starości. Zdaleka, ostrożnie napomykali czasem, że należałoby coś o sobie pomyśleć, ale syn w takim razie odpowiadał z taką dumą, zarozumiałością i wyższością, że biedni rodzice nie wiele go zrozumiawszy uciekali bojąc się w gniew synala wprowadzić.
Życie to Magnusa ciągnęło się na książęcym dworze lat kilkanaście, zwiędł, wyłysiał, zbladł, znikczemniał i pogłupiał w ostatku, ale zawsze jeszcze za poetę uchodził. Czasami dawne swe poezje, których się dobrze deklamować nauczył, w głos przeczytał; a bieda przybyszowi, co im nie umiał poklasnąć — nowych już nie tworzył, świat wszakże książęcy począwszy od garderoby, która nań patrzyła z admiracją, mówił zawsze o wielkim poemacie, nad którym pracuje.
Są ludzie co przez lenistwo może nigdy sobie sprawy z życia swojego nie zdają; takim był właśnie Magnus, i gdy myśl natrętna przyszła kołacząc zapytaniem o przyszłość, odpędzał ją rozrywką, śmiechem, grą, roztargnieniem. W ostatku, gdy młodość tak przedumana swobodnie zdaleka żegnając go ukazywać się zaczynała i odchodziła już żywszym coraz krokiem: Magnus spytał się siebie jednego poranka:
— Co to będzie? Nie było odpowiedzi na spóźnione pytanie. Ani głowa, ani ręce nie były do pracy; woli i siły mu brakło. Ubrał się i poszedł do pałacu wydeptaną ścieżką. Pierwszą postacią, którą postrzegł na
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/38
Ta strona została skorygowana.
— 38 —