progu była panna Walerja. Lecz powiedzmy słówko o niej. Stary książe miał w niej najwierniejszą oddawna przyjaciółkę, a księżna podzielała w dobrej wierze uczucia swego męża; świat wprawdzie różnie sobie tę przyjaźń tłómaczył, ale bardzo po cichu. W salonie ta dawna piękność grała po księżnej pani, czasem przy niej, pierwszą rolę. Pomimo bardzo niegdyś pięknej twarzyczki, mimo stu tysięcy posagu i nadziei protekcji księcia, który co najmniej, dałby był dobry folwark dzierżawą za bezcen, nikt przecież nie posunął się o białą jej rączkę. Panna Walerja postarzała tak sobie mszcząc się na ludziach, co się na niej poznać nie umieli, dowcipem i ostremi sądy. Tymczasem wdzięki powoli gasły, więdły i przy największym wysiłku o zachowaniu ich, nie było sposobu dłużej być młodą i piękną. Pannę Walerję napadła wówczas gorąca żądza pójść za mąż. Jedna ona z całego dworu księcia nie wierzyła w genjusz Magnusa, a on jej nawzajem cierpieć nie mógł; przecież gdy ją spotkał spytał się siebie:
— Czemuby się z nią nie ożenić?
I dziwnym trafem panna Walerja także zawołała w duchu. — Pójdę za niego, zrobię z nim co zechcę.
Nikt lepiej nad Magnusa nie znał dziejów panny Walerji i stosunków jej z księciem, przecież co powiecie na to, w parę miesięcy została żoną poety.
Książę dal folwark dożywociem, księztwo sprawili wesele, państwo nie młodzi wyjechali na wieś, ale w tydzień potem jedno za drugiem zatęskniwszy po książęcym dworze, powrócili do pierwszego trybu życia.
I pani Magnusowa gospodarzyła w salonach, a mąż wyciągnięty na kanapie palił cygaro. Taki był koniec nadwornego poety, który w ten sposób zabezpieczywszy sobie los odpoczął, i już ani o przyszłości, ani o poemacie nie pomyślał więcej. Z młodzieńczych popędów pozostała mu tylko reputacja poety i kilkanaście urywków napisanych jeszcze na szkolnej ławie.
Nie miałżem słuszności mówić, że mutatis mutandis, w skórze tego człowieka, siedział znany nam pa-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/39
Ta strona została skorygowana.
— 39 —