Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Typy i charaktery.pdf/73

Ta strona została skorygowana.
— 73 —

nie cudze zbiera i studjuje, poddałem panu Jerzemu myśl zbierania Försterów jak za granicą zbierają Elzewirów, bo co się tyczy piękności wydań i zalet powierzchownych, księgi tego Gdańskiego bibljopoli z Elzewirami w parze iść mogą.
Nazajutrz rano odjeżdżając przededniem cieszyłem się, że kiedyś znowu przejeżdżając, zobaczę tu może komplet Försterów, między któremi i ważne dla dziejów naszych są dzieła. Ale niestety, pan Jerzy był wielki bałamut! wszystko gorąco ukochać umiał, namiętnie, cóż kiedy na krótko. W rok potem zjechaliśmy się na wielkich imieninach, co to czasem z dwóch prowincyj ściągają młodzież i swobodniejszych nawet starych włóczęgów. Ujrzałem go w tłumie i doszedłszy żywo ścisnąłem za rękę, pytając stante pede o Försterów.
Pan Jerzy osłupiał, powiódł okiem szklannem po suficie, po ścianach, zmięszał się trochę.
— A! — rzekł z westchnieniem — ta kollekcjomanja znacznie mnie nadrujnowała, musiałem jej wyrzec się całkowicie, oranżerją zamknąć, a Elzewiry sprzedać Lissnerowi do Poznania za pół ceny! Wziąłem się teraz do gospodarstwa, a szczególniej do fabryki sukiennej, w którą już włożyłem do dwóchkroć, alem pewny, że mi dawać będzie pięćdziesiąt tysięcy czystego dochodu.
— Daj to Boże! — rzekłem po cichu — daj to Boże!
— Nasz kraj — dodał rozżarzając się pan Jerzy — potrzebuje ożywienia przemysłu, fabryk i rzemiosł. Sprzedajemy materjały nasze surowe, a u nas ręce tańsze niż gdzie indziej, moglibyśmy więc taniej produkować...
Puścił się w całą rozprawę z ekonomji politycznej dowodząc dosyć zręcznie, że wiele zależy na tem byśmy gospodarzami tylko i rolnikami być przestali, a weszli do wielkiej rodziny fabrykantów. Nie przekonywały mnie wcale argumenta, ale żem się gorącego mego antagonisty nie spodziewał przekonać, leniłem się darmo z nim spierać i dałem pokój. Pan Jerzy usiadł do pre-