Zawalidroga bywa różnych rodzajów; milczący, gaduła, dowcipny lub rozpaczający, szukający rady albo udzielający jej, gdy go o to nie proszą.
Zwykle powtarzać się lubi; a kto go posłuchał godzin kilka, wie już co prawi całe życie. Czasem jest to machinka pytająca, która nic nie robi tylko bada, ale w sposób tak utrudzający, tak głupawy, tak niecierpliwiący, że trzeba anielskiej cierpliwości, by dotrwać do końca, to jest do czegoś przerywającego pytania, bo inaczej ciągnęłyby się, do dnia sądu ostatecznego.
Na nieszczęście Zawalidroga należący do stworzeń pasożytów, tak potrzebuje zawsze kogoś męczyć i być z kimś, że chwili nie zmarnuje w życiu sam na sam. Z biedy spada na swoich domowych, ale ci nie wiele się troszcząc uciekają od niego; obcy najrzawszy go zdaleka wymyślają co najpilniejszy interes by go uniknąć. Do jadących zwykł się przysiadać, w kłótniach pośredniczyć, zakochanych swatać, uciśnionych protegować, a trafia zawsze do domu na postny obiad, lub gdy herbatę wynoszą... A! i pisać o nim straszno!