Familijna jedność i zgoda zaczynały cierpiéć na tém. Kazio napisał długi list do Sylwestra uskarżający się na Gerarda, Maryla do hrabiny z wyrzekaniem także.
Podkomorzyna napróżno usiłująca uśmiechem i łagodnością zwaśnione przejednywać umysły, patrzała na to z bólem; Zosia, która czuła, że była przyczyną może tych nieporozumień, cierpiała okrutnie. Kilka razy chciała już wyprosić się ztąd i uciekać, a wzrok czuły i uścisk biednéj staruszki wstrzymywały ją. Ocierała łzy wylane na uboczu, wychodziła z twarzą niby wesołą, i na nowo rozpoczynała swą drogę krzyżową. Lecz, powoli rumieniec znikał, oczy wpadały, cierpienie mimo silnéj natury widocznie się już piętnowało na młodém licu, które zawczesny smutek okrywał.
Ciągnęło się to tak bez zmiany prawie.
Jednego wieczora, po dniu, który cięższym był do zniesienia nad inne, Zosia, dawszy naprędce dobranoc babce, pośpiesznie uszła do swojego pokoiku, aby się tam swobodnie wypłakać. Snać, że podkomorzyna dostrzegła pomięszanie i zakłopotała się o nią, gdyż, nie upłynęło minut kilkanaście, gdy weszła za nią. Zastała ją z chustką na oczach. Zosia porwała się prędko, przybrać usiłowała napróżno twarz uśmiechniętą, zdradziły ją płynące łzy.
Staruszka w milczeniu zbliżyła się do niéj i zaczęła ją ściskać sama, zapłakana.
— Ja wiem, ja czuję co ci jest — rzekła cicho — tak jak jest, pozostać nie może, ty dla mnie cierpisz nadto.
— Ale nie, nie, a! proszę nie uważać nic na mnie... Chwilka jakiejś słabości! to nic! to nic — mówiła Zosia pośpiesznie. — Niechże babunia o tém nie myśli, niech dla mnie nie zmienia nic, proszę, błagam. Mogłoby to uczynić przykrzejszym położenie moje, a co stokroć gorzéj, babunię kosztować. Wszystko będzie dobrze.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/216
Ta strona została przepisana.