Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/23

Ta strona została skorygowana.

z rozumnemi ona gadać lubi... a to głowa! mówią, że i książki pisze...
Smutnie jakoś uśmiechnął się słuchając gość. Rozmowa go widocznie zajęła mocno...
— I jakże podkomorzyna tak sama żyje i nie ma przy sobie nikogo? — spytał.
— Krom służby, prawie że żywéj duszy... — mówiła pani Dorota. — Ta juścić ludzi na dworze dosyć, jest i pan Rządzca, słuszny człek... jest i garderobiana panna Justyna... i jest tam tego... jest, ale ona, choć dla wszystkich dobra, ale żeby się tak zadawała bardzo z kim, to się po niéj nie pokaże...
— Dumna? — cicho szepnął przybyły.
— I to nie, proszę pana — mówiła Berkowska — owszem, rozgada się z każdym, grzecznie, pięknie, ludzko, nie można powiedziéć... uczęstuje, poszanuje, ale w wielką komitywę z nikim się nie wdaje... Jest-że tu, proszę pana, sąsiedztwa dosyć i pań i panów, ze wszystkiemi dobrze, pięknie, a tak wielkiéj, szczeréj przyjaźni, znowu nie prowadzi z nikim... Taka proszę pana natura, to już trudno, kobieta już dobrze nie młoda...
— Osłabiona wiekiem?
— E! gdzie zaś! nawetby jéj tych lat nikt nie dał, które ma... Trzyma się, mój Boże, do zazdrości. Jak się ubierze, żeby nie siwe włosy, choć, nie przymawiając, do ołtarza... Świeża, rumiana, a, co prawda, sześćdziesiąt chyba ma...
Podróżny, jakby zapomniawszy się, z pewnością potwierdził:
— O! ma!...
Berkowska, która pamiętała, iż jéj powiedział jakoby jéj nie znał wcale, zanotowała to sobie: — mówi, że jéj nigdy nie widział, a metrykę tak dobrze zna! hm!
Przyszło jéj na myśl, czy nie krewny, z tych ordynaryjnych... o których słyszeli... Człek był w istocie nie elegant i o wielkie państwo go posądzić nie było podobna, ale znowu