Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/243

Ta strona została przepisana.
5.

Przepowiednie hrabiny Buskiéj nazajutrz niemal się sprawdziły, po znaczném owém polepszeniu podkomorzyna słabszy się czuła. Być może, że i znużenie wpłynęło na ten stan, bo cisnęli się do niéj wszyscy. Ozorowska zbyt długo zabawiała, i nawet zupełne zdrowie wyczerpałoby siły rozmowę, słuchaniem, odpowiedziami. Drzwi więc były zaparte i panna Zofia tylko pozostała przy choréj, kilka razy Maryla ofiarowała się ją zastąpić, aby ulżyć i dać spocząć znużonéj, ale i Zosia ofiary przyjąć nie chciała i podkomorzyna cicho odezwała się, że do jéj usług przywykła.
Przybyły Sprawiński, chociaż nie mówił nic nikomu, księdza wikarego wziął odjeżdżając na stronę.
— Mój dobrodzieju — rzekł mu — z naszą zacną podkomorzyną jest źle, bardzo źle, jeżeli, albo ma co jeszcze do rozporządzenia, lub... należałoby komu dać znać na wypadek wszelki, niezwłocznie. Być może iż się to przeciągnie, ale zarówno możliwém jest iż lada godzina skończy. Sił nie ma, a ja, ni nauka dać ich nie może.
Wikary ręce załamał w milczeniu, i długo nie mógł nic odpowiedzieć.
— Jakże ja mogę ją przestraszać i mówić jéj o tém — rzekł zwolna. — Co się tyczy sumienia i obowiązków religijnych, spełnione wszystko. Dziś ta dusza czysta stanąć może na sąd Boży bez obawy. Co do interesów ziemskich, familijnych, w te ja się nie wdawałem nigdy, ona téż o nich mówić nie była zwykła. Nie wiem, czy kiedy zrobiła testament i jakie ma postanowienie...
— Należałoby aby coś zrobiła — odezwał się doktor — jest to téż rzecz sumienia. Widzicie co się tu dzieje. Familia