Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/52

Ta strona została przepisana.

wśród błot i zarośli — leżała wioska Hrud-Leśny, złożona z kilkunastu chatek. Kiedy się ona oderwała od tych wielkich dóbr pańskich, które cały ten kraj zajmowały, od Olizarowskich, Platerowskich i Lubomirskich dominiów — nie pamiętano już, prawdopodobnie który z tych wielkich panów, kawałek niepotrzebnéj mu ziemi nadał zasłużonemu oficyaliście, a ten zwolna go sobie osadził, wytrzebił — zagospodarował. Że tutaj w ogóle ziemia nie miała wielkiéj wartości, więc i Leśny-Hrud, choć z kilkunastu chatek złożony, siedział po pańsku na stu kilkudziesięciu włókach ziemi. Przestronno mu było... Z Kołków, z Włodzimierca, z Dąbrowicy dojeżdżało się do niego takiemi drożynami, że gdyby, uchowaj Boże, stary Plater dąbrowicki, albo pan Urbanowski, albo który z Olizarów i Worcellów przypadkiem zapragnął oddać wizytę dziedzicowi Hruda, musiałby był chyba kazać gościniec rozszerzać, mostki stawić i pnie na wązkiéj drodze wyrąbywać. Szczęściem, żadnemu z nich na myśl to nie przyszło i drożyny wiodące do Hruda, pozostały w przedpotopowym swym stanie.
Na jednéj z nich od bardzo dawna przekonano się, iż most, który niegdyś stał na leśnym ruczaju, był rzeczą zbytkowną. Pozostały po nieboszczyku, jak kości skieleta sterczące pale, a strumyk bokiem nauczono się wpław przejeżdżać. Nie był ani głęboki, ani grzązki, a ten co go przebrnął miał czysty zysk, że koła zeschłe odmoczył.
Wioseczka Hrud-Leśny była podobna do wszystkich swych siostrzyc poleskich: leżała na małéj wyniosłości sznurem szarych chatek nad rzeczułką obracającą młynek; miała na wzgórku cerkiewkę drewnianą, misternie gontami obitą, okopciałą gospodę starą, i w drugim końcu dworek dziedzica, prawie przyparty do szczątków starego lasu, którego pozostałe dęby ogrodem objęte ocalały. Dworek był skromniuchny jak na ubogiego Poleszuka przystało dwa słupki u ganku, wysoki dach nad kominami dwoma. Tuż kuchenka