Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/54

Ta strona została przepisana.

handlowały grzybami, a i na barciach nie zbywało. Bydełko téż na leśnéj paszy chowało się dobrze, a krówki, choć drobne, mleko smaczne dawały. Owce Morawiński pierwszy zaprowadził lepsze, bo dawniéj czarne, brunatne i na kożuchy tylko a sukno domowe, dostarczające skór i wełny, hodowano...
Morawińskim nieźle się działo. Leśny-Hrud dawniéj okrzyczany jako zapadła dziura, niewarta trzech groszy, teraz omało, że za złote jabłko nie uchodził. Gdy stary ow jego reformator i twórca zmarł, syn był jeszcze gdzieś na świecie, niewiadomo w wojsku, czy na służbie; córka za mąż wyszła jakoś tak osobliwie, że ani słychu o niéj nie było... Po śmierci starego jednak wrócił zaraz dziedzic nowy i poprowadził gospodarkę niezgorzéj. Ożenił się z panną, daleką kuzynką dziedziców dąbrowickich — i... siadł biedę klepać dawnym obyczajem. Wszyscy mówili, że się wdał w ojca, miał bowiem te same co on przymioty, statek, pracowitość i wielką miarę w postępowaniu. Ale, ojciec był człek prosty, ten już liznął świata, to téż żył więcéj z ludźmi, po sąsiednich dworach przyjmowano go dobrze, a gdy Bóg mu dał rodzinę, przez te stosunki a koligacyą jakąś z Dąbrowicą, łatwiéj mu ją było wychować na ludzi i do ludzi.
Rodzina pana Andrzeja Morawińskiego, którému żona była zmarła, składała się teraz z dwóch córek dorosłych i jednego syna. Syn świetnie skończył nauki w Krzemieńcu, ale pomimo, że mu inny i lepszy stręczono zawód, pomagał ojcu w gospodarstwie, a córkom téż dotąd nic się nie trafiło, ale nie rozpaczał ojciec, bo starsza miała dwudziesty, a młodsza ledwie poczynała rok osiemnasty. Panienki były skromne i dobrze wychowane, jednak już dla Poleszuków jakoś straszne.
Ocierały się o pańskie domy, napatrzyły innego towarzystwa, domyślano się, że mogły mieć gusta pańskie, i to odstręczało kawalerów, którzy gospodyń potrzebowali, coby w butach około chlewów chodzić mogły.