kiem nowym powrócić musi. Tymczasem przygotowano się do podróży.
Zdania były podzielone: domowi, nawet Damian trochę, chcieli ażeby się ojciec jadący z Zosią pokazał jak najprzyzwoiciéj, choćby to i kosztować miało. Miano Michałkowi sprawić ciemną liberyę z białemi guzikami i takąż woźnicy, koczobryk na blizkiéj fabryce odnowić i odlakierować, szlejki sprawić nowe. Stary Morawiński potroszę się temu sprzeciwiał.
— Poco? do czego? tak się pokazujmy zawsze jak jesteśmy, żadnéj komedyi. Ubogo, czysto, choćby i polatano. Ani ja i ani Zosia naszego poczciwego ubóstwa wstydzić się nie mamy powodu. Byłoby śmiesznością chcieć udawać większą zamożność. Koczobryk pomalować — zgoda, szlejki dosyć połatać, a garderoba Zosi nie powinna być wykwintna. To co jest, starczy na przyzwoite wystąpienie. Ma dwie sukienki jedwabne czarne, a to podstawa toalety, z tém i w tém zawsze dobrze, w dzień powszedni czy w święto. Niepodoba się babce, no, to prędzéj do nas powróci.
Wstążeczek, rękawiczek i drobnych różnych przyborów toaletowych, bez których się na wsi obejść łatwo można, dostać mogli w większém którém miasteczku po drodze. W parę więc tygodni wszystkie przygotowania były skończone, ale, ani ojcu się od blizkiéj siejby odjeżdżać nie chciało, ani Zosi z siostrą rozstawać. Im bardziéj zbliżała się chwila, w któréj pożegnać się miały, tém czuły mocniéj, że dziecinne i młode lata spędziwszy razem oderwać się od siebie bez strasznego bólu, nie potrafią. Ileż to takich dusz zrosłych z sobą, szczęśliwych, które los chirurgicznym swym nożem rozcina, i które za sobą potem tęsknią życie całe.
Wszyscy tam w tym Leśnym-Hrudzie kochali się tak mocno, tak szczerze, iż prawdziwą było ofiarą z ich strony, jedno na tym ołtarzu Baala poświęcić dla jakichś nadziei bardzo nie-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - U babuni.pdf/68
Ta strona została przepisana.