Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

— Aha! — dodał trzeci — i byłoby za co; oj wiem i ja coś, wiem.
— Alboto i my nie wiemy — powiedzieli inni. — Nie utai się to pańska miłość, jak kot w śpiżarni.
— Nie gadajcie, kiedyście nie widzieli.
— Żebyto nie widzieli.
— Albo co!
— Ot, lepiéj milczéć!
Tymczasem w sieni, Ulana płacząc prosiła siostry, żeby ją przed mężem schowała. Spodziewała się ona znaleźć politowanie u niéj, ale się omyliła. Siostra Ulany, Marya, była także piękna, a niegdy dworka: daleko jednak inna, choć niemniéj piękna. I ona już wiedziała co się działo, i zazdrościła siostrze, bo męża miała niedołęgę, co patrzał i nie widział nic w chacie, prócz miski na stole; a rada była, żeby się pan ku niéj obrócił, bo myślała, że jéjby do gospodarstwa dopomógł. Zimno więc przyjęła płacz i użalanie siostry.
— Mąż mnie pobił — mówiła Ulana — i jeszcze bić będzie jak złapie. Upił się w karczmie, przyczepił się.