Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/153

Ta strona została uwierzytelniona.
XIII.

Nazajutrz Tadeusz leżał bez zmysłów w okropnéj gorączce, a u drzwi jego pokoju stała we łzach Ulana. Ona zrzuciła już z siebie wstyd, rozwagę, myśl na ludzi: nie opuszczała progu, i jak pies wierny, nie jedząc, nie pijąc, z wytężonym wzrokiem, zaczerwienionemi oczyma, rozrzuconemi włosy, załamanemi rękoma, stała naprzeciw łoża, zaglądając na nie, ilekroć drzwi otworzono. Wejść nie śmiała, odejść nie mogła. Ludzie ją popychali, odpędzali; usunęła się