Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.

Smutnie potrzęsła głową.
— Taka miłość, tak się skończyć musiała.
Biedna Ulana przeżegnała się zwracając ku cerkwi, i w powietrzu zakreśliła krzyż w stronę dzieci zwracając, potém jeszcze spojrzała na dwór.
Za chwilę wiatr szumiał gałęźmi topoli, a na gałęzi zimne ciało Ulany wisiało. Dwie łzy zamarzły na powiekach.
We dworze pili zdrowie państwa-młodych.


KONIEC.