Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
VII.

Tadeusz nie mógł się zrozumiéć, nie mógł pojąć, co się z nim stało; a widząc wewnątrz siebie odmianę, kiedy jéj przyczyny na myśl przywodził, prawie nie wierzył sam sobie.
— I cóż jest takiego w téj kobiécie — powtarzał sobie czując się niespokojnym — piękna? ale tyleż widziałem pięknych, a żadna mnie nie zajęła. Bo... zresztą jestto dzikie dziécię Polesia, bez myśli, bez mowy.
A jednak gdy to mówił i przypominał wzrok Ulany, czuł, że jéj wejrzenie zastąpić mogło