Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

i mowę, i myśli często pożyczane innych kobiét, które wychowanie tylko i świat wygładziły na lalki, a szczebiotać nauczyły jak sroczki pożyczane myśli, nie będące własnością niczyją, bo są dziedzictwem wszystkich.
Niespokojny teraźniejszością dziwną, już prawie nie żałował i nie wspominał życia przeszłego, lecz roił jakieś przyszłe.
Jakież? sam jeszcze nie wiedział. Jakież bowiem mogłoto być życie z prostą kobiétą, którą od niego mąż, stan i cały świat oddzielał, świat innych wyobrażeń, niższy o tyle od tego, z którego zszedł Tadeusz?? Marzył wszakże o niéj i prawie się spodziewał, że od niéj szczęście dla niego przyjść miało. Patrząc na niego, można było po setny raz powtórzyć z angielskim poetą: „Serce — przepaść niezgłębiona”.
Przywykły postępować wedle swéj woli, nie pomyślał oprzéć się rodzącemu uczuciu Tadeusz, przytłumić je wyjazdem, roztargnieniem. Rzucił się w nie przez próżniactwo, przez niedbalstwo, nie usiłując się nawet wyrwać z niego. Jeśli niekiedy samotność młodym bywa użyteczną, jakże to często oderwanie się zupełne