Ulana tymczasem widząc co się dzieje i co ją czeka, wyrwała się im, i płacząca, zbita, okrwawiona, wpadła do chaty siostrzynéj z płaczem.
W chacie Maryi, była jak na biédę wieczornica: kilka starych bab siedziało u ognia, kilka kobiét przędząc śpiewało, a dzieci skakały po izbie. Otworzywszy drzwi i obaczywszy ich, wróciła się Ulana i zawołała tylko na siostrę:
— Maryo, chodźno tu. — Sama została w sieniach. Porwała się od kądzieli siostra poznawszy ją po głosie, za nią wybiegły wszystkie ciekawe baby, a za niemi mężczyzni; ale nie posłyszeli co siostra siostrze szeptała i próżno pytali jeden drugiego:
— Czegoto ona chce? Czemu nie weszła do izby?
— Widząc w tém jakąś tajemnicę, mężczyzni nazad do izby się wrócili pleść postoły i szczepać łuczywo, a jeden się z nich ozwał:
— Czegoto Ulana przybiegła?
— Cośto poradzić się z siostrą.
— Oxen dziś powrócił — rzekł drugi — czy nie pobił jéj tylko.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ulana.djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.