niéj, dla przyjaciół, nie dla gości... W głębi drzwiczki wiodły do sypialnéj izdebki... naprzeciw miała drugą służąca.
Piękna Lena tym, co na nią rzucali potwarze, mogła z dumą pokazać swe mieszkanie, otworzyć szafki a — inwentarz jéj ubóstwa był najlepszém uniewinnieniem.
Mieszkanie w istocie podobniejszém było do studenckiego, niż do.. apartamentu artystki... Żaden u nas wprawdzie na wiele więcéj zebrać się nie może... ale uczciwy i sumienny mniéj ma, niż ci, którzy płocho pojmując życie, spożywają je w młodości... na późniéj suche zostawując łupiny.
Lena, o któréj głupcy pletli co chcieli, raz wszedłszy ma tę drogę artystyczną, ukochawszy sztukę... poświęciła się jéj cała i niezważała nawet na to, co z nią nie było w zwiąsku... Nie troszczyła się o to, gdy u niéj który artysta przesiedział wieczór do późna, gdy z nią chodził częściéj i pokazywał się publiczności. — Jeśli w kim poczuła serce, znalazła umysł, który się jéj zdawał wyższym — nie wahała się ani mu okazać współczucia, ani potém odepchnąć, gdy z niego chciał korzystać śmiesznie i zarozumiale.
Im rzadszym u nas jest artysta, szczegółniéj dramatyczny — im zjawisko to w naszém społeczeństwie, trudniéj się mieści we właściwéj sobie sferze... tém Lena
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/110
Ta strona została skorygowana.