ma stósunki, że dziennik będzie antykatolicki i liberalny... może by go zreflektował. Waćpan znasz kanonika...
— Zmam... tak — ale unikam... Jest to, potrzeba pani wiedzieć, nieprzyjaciel Jezuitów! Ksiądz a nieprzyjaciel Jezuitów, dość powiedzieć, to go charakteryzuje.
— Gdyby z drugiéj strony... zawołała hrabina... ale to niepodobieństwo...
— Co takiego? spytał Sopoćko...
— Kazałam się pilno dowiadywać o tę aktorkę, z którą on żyje... mówiła hrabina... ją tu znają. Była to sierota, dziewczyna poczciwa, w kilku domach służyła za guwernantkę... charakter egzaltowany... poetyczny... nawet dosyć po swojemu religijna... Gdyby w niéj obudzić można chęć wstąpienia do klasztoru?... nie jest to niemożliwe, ale trzebaby bardzo zręcznéj osoby, bardzo zrazu wyrozumiałéj... żeby jéj nie spłoszyła...
Sopoćko zaciął usta, słysząc to, wahał się długo, hrabina spojrzała na niego.
— Wszak to ta jakaś panna Prater? spytał.
— Tak! ją tu młodzież nazywa Leną... po cichu szepnęła hrabina, która wiedziała wszystko...
— Przykro mi to wyznać — rzekł Sopoćko... ale to... ale to...
— Co? zapytała pani Drejssowa. — Cóż?
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/143
Ta strona została skorygowana.