Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/151

Ta strona została skorygowana.

z szafy buty zeschłe... wszystko nosiło ślady zbyt długiego spoczynku.. Kapelusz był rudy; a chustka od nosa, najlepsza! miała dziury, które umiejętnie dyssymulować należało...
Gdy nadeszła godzina, cichą odmówiwszy modlitwę, pociągnął się ks. kanonik ku domowi, w pobliżu katedry zajmowanemu przez monsignora.. Już wschody mieszkania imponowały... w pierwszych drzwiach stał Szwajcar skromnie ubrany, na stole przy nim leżała księga do zapisywania odwiedzin. Wschody okryte dywanem, prowadziły na piętro, gdzie lokaj znowu w czarnym fraku otwierał...
Mieszkanie było dosyć obszerne, a że gospodarz w czasie długiego we Włoszech pobytu zajmował się równie archeologią i sztuką jak teologią... ściany okrywały obrazy... na sprzętach pełno było włoskich pamiątek i marmurów. Wprawdzie nic pogańskiego i świeckiego nie mięszało się do tych zbiorów... ale one nadawały jakąś barwę światową mieszkaniu...
W trzecim dopiero salonie, dywanami wysłanym, gdzie mieściły się najkosztowniejsze obrazy, Chrystus Bonvenuta... w szafach mozaiki i naczynia XVI wieku, Monsignor siedział na kanapie, a przy nim na fotelu Cavaliere Sopoćko... w czarnym fraku. Gospodarz miał na sobie suknię czarną z guziczkami palowemi, z ko-