do téj powieści nieco poezyi, jak Shakespeare do niektórych swych dramatów prozę... Dosyć szczęśliwie mi się to udało...
P. Prakseda wstała, uśmiechnęła się, podała już rękę Sławkowi, a jeszcze odejść nie mogła.
— Więc mam nadzieję do zobaczenia — tak? Młyński mruczał niezrozumiale coś i przyprowadzał do drzwi.
— Ulica Turecka numer ósmy... Pan mi daruje, żem mu się narzuciła, ale ja nie zwracam uwagi na przestarzałe formy. Trzeba mieć odwagę zdeptać je... i wzgardzić przesądem. Dla czegoż by kobieta nie miała równego prawa pójść, podać rękę pracującemu na jedném polu...
Do zobaczenia...
Zdaje się, że wyszedłszy na ganek pani Prakseda mówiła jeszcze... ale Sławek już siedział w fotelu i odpoczywał, gdy — był to dzień feralny prawdziwie, służący oznajmił pana Aurelego Matapackiego...
Ponieważ p. Aureli spotkał się w ganku z p. Praksedą, nie podobna było go nie przyjąć.
P. Aureli miał lat pięćdziesiąt, kulał na jedną nogę, u guzika miał jakąś wstążeczkę... surdut zapięty pod brodą, ubranie wyszarzane, wąsy duże... postawę profesorską, pół żołnierską, Sławek podniósł się na powitanie go.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/189
Ta strona została skorygowana.