Sławek powrócił raz jeszcze do jéj domu, ale na wschodach już spotkała go służąca, oznajmując, że pani nie powróciła... przechadzał się dosyć długo w ulicy, myśląc spotkać się z powracającą, na ostatek noc mu odjęła nadzieję, smutny, zdziwiony, niespokojny poszedł do siebie.
Nazajutrz niespokojny trochę, nie odebrawszy ani kartki, ani żadnego znaku życia od Leny, wstał raniéj, niż zazwyczaj i pobiegł do niéj. Na kamienicy uderzyła go przylepiona karteczka o mieszkaniu do wynajęcia... na górze salonik zastał pusty, papiery porozrzucane po podłodze... meble porozsuwane, wszystkie oznaki nagłego pakowania się i wyniesienia... Lena w istocie w nocy jeszcze wyprowadziła się z mieszkania, nikt nie wiedział dokąd... W domu ani sługi, ani nikogo nie było, któryby najmniejszą mógł dać wiadomość lub wskazówkę do zrozumienia przyczyny i celu tak nagłego wyjazdu. Gospodarz mruczał, że mu za kwartał zapłacono — ale z temi aktorkami — dodał, to licho ich wie, kiedy to wyleci i dokąd... Ot i to! zdawała się osoba porządna — stateczna: wczoraj jeszcze mówiła zemną, że z lokalu kontenta... żeby jéj tylko piec na zimę postawić. Mówiłem, jeśli nie postawię, to poprawię... A wieczorem, łap, cap... płać! jedź! nie wiedzieć dokąd!! Dowiedział się Sławek tylko, że sprowadzono wóz, który zabrał ją, sługę i rzeczy...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/207
Ta strona została skorygowana.