— Nigdy! masz słuszność! po co? Przypada on do mojéj natury — a nie dowiedziesz mi, abym ze spóźnionéj obyczajów reformy mógł jakąś korzyść wyciągnąć.. Żony i dzieci nie mam... mam tylko żołądek, on stanowi całą moją familią... muszę dbać o niego.. Co innego wy patryarchowie... ludzie poważni, wy musicie zachowywać decorum.. dla mnie to płaszcz niepotrzebny.. droższa mi moja swoboda od reputacyi porządnego człowieka, któréj teraz się już nie dorobię, choćbym kaptur wdział. A co mnie nawet od starania się o tę reputacyą odstręcza, to że porządni ludzie uchodzą powszechnie za — osłów.
Szanowny młodzieńcze — rzekł, zwracając się do Świętosława.. nie bierz tylko tego co do litery.. abyś się nie zgorszył.. nulla regula sine exceptione. Z pociechą widzę, że WPan wchodzisz, karmiąc literaturę i dziennikarstwo, na dobrą drogę — ale wiedz, że gdy literaci zjedzą, literatura cię nie nakarmi.
Młyński się uśmiechał, podano zupę... Izydor zażądał z powodu zbyt długiego międzyaktu drugi raz kontuszówki, tłómacząc się bardzo racyonalnie, że potrzebował osadzić śniadanie.
— Dawno przybyłeś do miasteczka? spytał literat.
— Dopiero wczoraj...
— A zabawisz pan z nami?
— Niewiem jeszcze, jak długo...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/29
Ta strona została skorygowana.