Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/299

Ta strona została skorygowana.

wali, że podkomorzyc, będąc od dawna zadłużony i nadrujnowany, użył funduszów publicznych, powierzonych mu na dziennik — dla swego prywatnego użytku, że zawiódł zaufanie współobywateli i t. p.
Tego rodzaju niepoczciwe czernidła mają to do siebie nieszczęściem, że, jak to dawno uznano — do najniewinniejszych nawet przylegają. Jeśli nie wszystko, to choć część potwarzy pozostaje... — (Calomniez, calomniez, il en restera toujours quelque chose.
Tak się stało... Sławek był bez dowodu osądzony, i zabity na sławie. Nie wiedział wprawdzie o tém, ale mógł niemal wyczytać ze smutnych twarzy przyjaciół, a Kanonik i kilka osób bliższych gryźli się tém niezmiernie. Cóż było począć?
Gdy Młyński począł powoli przychodzić do zdrowia, pierwszy stary przyjaciel poszedł doń przemówić w imię zdrowia i potrzeby spoczynku, chcąc wymódz na nim zrzeczenie się Dziennika...
Sławek, który istotnych powodów nie znał, a boleśnie był dotknięty tém, że nieudolność swą okazał i chciał dowieść, iż lepiéj potrafi... który żył tylko nadzieją, że ozdrowiawszy, dźwignie ten organ ludzi niezawisłych, dobréj wiary... rzucił się na pierwszą o tém wzmiankę...
— Mój dobry ks. Kanoniku, to nie może być...