ożywioną. Panowie obywatele ugrupowani kupkami, rozprawiali gorąco, niektórzy łajali po prostu Sławka...
Drabicki milczał — czekał.
Na wezwanie jednego z przytomnych odczytano inkryminowany artykuł.
— Panowie, zabrał głos jeden z poważniejszych obywateli, który w spoczynku błogim dorobił się był żołądka... i podbródka — panowie! zgromadza nas tu okoliczność nader ważna. Jeden z tych, których liczyliśmy za swoich, młokos mogę rzec, targnął się na całe społeczeństwo, na przeszłość, na święte wspomnienia i tradycye, mogę rzec, na sławę i dobre imię narodu... Bezprzykładne to zuchwalstwo zasługuje na najsurowszą téż karę...
— Za pozwoleniem, przerwał Drabicki — niech mi się odezwać będzie wolno... Dano mu głos, podniósł się nieco, opierając na krześle...
— Panowie, zawołał — jeśli kto, to ja mam prawo przemówić w téj sprawie, bom był jéj ofiarą... i męczennikiem. Zostałem nieraz za umiarkowanie moje oplwany... a o to macie dowód łatwo z porównania wynikający, jaki organ reprezentuje kraj, szanuje go i sprawę ojczyzny popiera z ofiarą bezgraniczną.
Ojczyzny! powtórzył Drabicki, téj ukochanéj ojczyzny naszéj polskiéj którą całą widzicie przez tego czło-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/306
Ta strona została skorygowana.