Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/68

Ta strona została skorygowana.

czém bukiet aster, ażeby ci go zawieść, ale jéj nagle ręce opadły.. A! nie zawołała — nie mogę zrobić tego, co serce pragnie! Całe miasto by jutro mówiło o tém i mój dobroczyńca byłby — skompromitowany.. Największą dlań uczynię ofiarę.. nie pójdę.
— I zrobiła to, rzekł Sławek.. bom jéj nie widział.
— Ale przez litość powinieneś sam ją poszukać, odparł Samuel.
Młyński ruszył ramionami.
— Kochany Samielu, rzekł mu, (bo tak się w szkołach nazywali) — nie sądź, bym był łakomy skandalu.. trzpiotowstwa i roztrzpiotanéj wdzięczności dowodów.. Serca nie mogę zmienić, jak wy na drobną monetę zdawkową — a skandalu na zimno tworzyć nie chcę. Samjel popatrzał nań i rzekł:
— Jesteś jak na nowicyusza do zbytku ostrożny.. ale masz słuszność! masz słuszność! cicho!.. milczę.
I ścisnął go za rękę..
— Sopoćko krąży koło ciebie, ręczę, że ma ci coś do powiedzenia.. jest to u nas potęga.. ostrzegam.
P. Samuel, który potęgi szanować umiał, usunął się zaraz, ustępując panu Sopoćce, który — jak przewidywał, przysiadł się zaraz do Sławka..
— Miałem zaszczyt, rzekł do niego poważnie tonem grzeczności zimnéj, znać dobrze nieodżałowanéj