zajdzie... chcemy mieć organ jasny, uczciwy, świeży... młody, a poczciwie polski...
— Poklaskuję z całéj duszy! odparł Sławek.
— Będziesz z nami!
— Najchętniéj.
Dziś wieczorem zbieramy się u pana Teofila, naradziemy — no — i złożymy pieniądze, jeśli potrzeba!
— Nawet od ostatniéj alternatywy nie odbiegam, rzekł Sławek, miejmy dziennik choćby mniéj dyplomatycznie i zręcznie redagowany, ale poczciwy, szczery, wyrażający jakieś przekonanie i wyznający zasady...
— A zatém wieczorem u pana Teofila..
— Służę.
Nim się jednak wszyscy zebrali u poczciwego pana Teofila, najzaczniejszego z ludzi, otyłego, średniego wieku, sybaryty, który płakał ile mu kto razy wspomniał ojczyznę, ale w zawikłane jéj sprawy głęboko wniknąć nie był w stanie — już obawa o kieszenie wielu ostudziła...
Nad wieczór towarzystwo znalazło się daleko mniéj liczne, niż się obiecywało i nierównie chłodniejsze. Czyniono pewne niespodziewane objekcye..
Pan Teofil Sierpiński wystąpił przy téj okoliczności, zaszczycony będąc zaufaniem współobywateli, z wieczerzą wspaniałą, z węgrzynem doskonałym i sercem prawdziwie polskiém...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/95
Ta strona została skorygowana.