Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W mętnéj wodzie.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

Gdy prawie wszyscy zgromadzili się — powstał jeden z obywateli, który miał pewne prawo nazwać się oratorem... i zagaił posiedzenie przemówieniem za potrzebą dziennika...
Towarzystwo, w które Drabicki naturalnie wcisnął parę swych zwolenników już to, ażeby wiedzieć, co się tam dziać będzie, już by zręczną wywołać opozycyę, zaczerpniętą z głębokiéj znajomości charakteru narodowego, wysłuchało mówcy z uwagą... ale przez chwilę po nim nikt nie podniósł głosu...
Ośmielony tém pan Damian, niegdy żołnierz... znany z liberalizmu i patryotyzmu... w rzeczy cichy zwolennik poczciwego Drabickiego, który się nim różnie posługiwał, ośmielił się uczynić kilka uwag.
— Że dziennik poważny jest potrzebą, że ta potrzeba ogólnie uznana, że kraj wzdycha, aby na czele jego jako wódz opinii stanął mąż znany z prawości uczuć i potęgi umysłowéj — rozpoczął — to nie ulega wątpliwości, ale że tego rodzaju przedsięwzięcie wymaga ofiar ogromnych... to także prawda. Naprzód więc wynaleść należy środki...
P. Damian wiedział dobrze, że tém ubić będzie najłatwiéj projekt cały...
— Wnoszę zatém, rzekł, abyśmy zaraz podpisali się, co kto dać może i co ofiaruje, a summę złożyli na ręce, jako rękojmię, iż rzecz przyjdzie do skutku...