Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W pocie czoła.djvu/80

Ta strona została uwierzytelniona.

buś jeden do którego była bałwochwalczo przywiązaną trzymał ją przy życiu. Podstoli oprócz robienia majątku na wszelki sposób, — nic więcéj ani wiedziéć ani się rozumiéć zdawał. W domu był despotycznym i ostrym, ale umiano znając jego słabości z rygoru się wyłamywać.
Syna trzymał ostro i nie odzywał się do niego inaczéj tylko — acan, a kazał mu stać u progu.
Goście w domu byli rzadcy, bo podstoli chmurny, zajęty, mało gościnny ani bardzo karmił ani poił.
Mnie, gdym mu się raz pierwszy przedstawił, zaleciwszy abym Fabusiowi cugli nie puszczał, a pilnował go dobrze — potém już tak jak widzieć i znać nie chciał. Siadałem na szarym końcu, a po ukłonie niskim zjadłszy oddalałem się na górkę.
Po ojcu pana Podstolego została była na strychu złożona, w ciemnéj izbie, obok tych któreśmy zajmowali — bibljoteczka. O téj Fabuś mi powiedział i zaprowadził do niéj. A żem zawsze szpargałów był ciekawy, te zaś, o które nikt nie dbał, przez ptactwo i myszy bardzo były uszkodzone, bo i przez dach na nie zaciekało, — dano mi tam gospodarować jakem chciał. Miałem więc zajęcie, a dużo znalazłem rzeczy starych i osobliwych z którémi nie żałuję żem się zapoznał.
Podstolina na prośbę syna dała mi nawet upoważnienie, abym tego śmiecia zabrał ile mi się podoba.