Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/13

Ta strona została uwierzytelniona.

egzemplarze odmian rodzaju mieć muszą. Takim był mój Jan Albert Gozdawa Pampowski.
Poznałem go już starym kawalerem świadomym krwi dostojnej z której pochodził, chociaż w genealogii pomiędzy Ambrożym wojewodą sieradzkim, a panem komornikiem była z powodu popalonych akt i metryk, inwazyi hostium, i losów, jakim ulegały księgi ziemiańskie, luka dająca się wypełnić tylko wyobraźnią i hypotezami.
Jan Albert noszący tytuł komornika, jak spędził swą młodość, gdzie się dorobił majątku, który miał, dowiedzieć się od niego nie było można. Mawiał tylko wzdychając, że bywał na wozie i pod wozem, że nie z jednego pieca chleb jadł, i że wszystko co miał, winien był głowie i pięciu palcom swoim. Nie chlubił się tem jednak tylko przed poufałemi, a wojewodą sieradzkim lubił się pochwalić przy każdej zręczności.
Był zarazem, jak to mówią, i familiantem i dorobkowiczem; prawdę rzekłszy ostatniego w nim mocniej czuć było.
Gdy komornik zjawił się w Warszawie, jako dziedzic dwóch tęgich wiosek w płockiem, niepodobna wieku jego było odgadnąć. Nie możnaby było powiedzieć o nim że był dobrze zakonserwowany, ale że usiłował się młodym pokazać, żwawym i do sakramentu małżeństwa wszystkie posiadającym kwalifikacye, temu nikt nie zaprzeczy. Posądzam go że miał naówczas lat pod pięćdziesiąt, chociaż się do nich nie przyznawał, bywał jednak tak roztargnionym, że się czasem wygadał z czemś co chronologii jego oficyalnej kłam zadawało. Grzeczność wymagała aby go na takich lapsus linguae nie łapać, zwłaszcza, że nieboraczysko najczęściej sam się spostrzegłszy, skonfudowany bywał i usiłował się rejterować.
Pomimo tej pięćdziesiątki, łysiny okrytej tupetem, który był arcydziełem fryzyerskiej sztuki, twarzy nieco pomarszczonej i czasami lekko, sztucznie