Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

Tu znalazł dwóch starszych panów poważnych, z których jeden siedział na kanapie zwrócony ku gospodyni, drugi na krześle przy niej, trzeci, młodzieniec słusznego bardzo wzrostu, przechadzał się z panną Klarą po pokoju. Na stoliku stała butelka i kieliszki.
Na widok wchodzącego wdowa żywo się podniosła z kanapy, aby go powitać. Była zarumieniona i ożywiona mocno.
— Miło mi, że pana dobrodzieja dziś u siebie oglądam, odezwała się ceremonialnie nieco, jako przyjaciel domu podzielisz ze mną radość z postanowienia córki mojej, której właśnie obchodzimy zaręczyny z synem pana referendarza.
Komornik, który już niejeden raz w życiu na podobną niespodziankę był wystawiony, nie tracił nigdy przytomności umysłu i nie dawał poznać po sobie uczucia doznanego zawodu. Z uśmiechem pełnym uprzejmego współczucia, począł winszować wdowie, i referendarzowi, i pannie, i słusznemu jej narzeczonemu. Przyjął kieliszek wina i kawałek tortu z rąk wdowy, westchnął w duszy, lecz kontenansu nie stracił.
Gdy z godzinę się wymęczywszy graniem roli przyjaciela domu, znalazł się w ulicy i mógł swobodnie odetchnąć, na chwilę gorzko mu się zrobiło w duszy. Myślał coby to było, gdyby się był zakochał? gdyby był wszystkie swe nadzieje złożył w rękach panny Klary?
Szczęściem, nie była ona ostatnią. Komornik znajdował teraz, iż wyglądała niedość świeżo na swój wiek i mogła się zbyt prędko zestarzeć. Przytem interesa zawikłane wdowy byłby musiał wziąść na barki, a zatem dobrze się stało, Pan Bóg go sam ochronił od biedy.
Pocieszając się jak mógł, Pampowski poszedł do resursy i siadł do wista, w czasie którego mógł myśleć co dalej poczynać. Nie taił tego przed sobą iż czas upływał, że należało coś postanowić i śmielszy krok stawić. Czuł się młodym, lecz wiedział, że nim wiekuiście być nie może.
Na rejestrze miał jeszcze panien kilka, lecz te oddalone numera stały na nim raczej pro memoria, niż jakby istotnie rachować mógł na nie. Z sześciu