— A! co się tyczy tego punktu — rzekł Pampowski popijając herbatę, do której nieznacznie jeszcze mu essencyi przyczyniono — co się tyczy tego punktu, nie mogę za siebie ręczyć. Cała nadzieja w tem, że zawierając związek wiekuisty, uczynię wybór osoby, która mi nie da powodów do zelozyi.
— Ale przyznaj się pan, masz do niej skłonność?
— Pani dobrodziejko — zawołał ożywiony mocno komornik — pochlebiam sobie że serce mam czułe, nie szafowałem niem, zatem przywiążę się z całą siłą uczuć młodzieńczych, mogę powiedzieć, że kto kocha, ten nie może nie być zazdrosnym!
— Ale, pfe! — przerwała śmiejąc się pani Henryka — zazdrość zatruwa życie! Przyszła pańska małżonka będzie nieszczęśliwą!
Po dosyć długim ustępie i rozprawach o zazdrości, gospodyni poczęła dopytywać, czy lubił komornik brunetki czy blondynki, żywe czy powolne? i t. p.
Nieopatrzny Pampowski naplótł jej różnych niedorzeczności, z których śmiać się musiała, śmiała do rozpuku, a koniec końców dowiedziała się, iż gusta miał eklektyczne, że wyżej cenił charakter, serce, niż wdzięki, i że szukał nadewszystko osoby, któraby przywiązać się doń mogła.
Rozmowie i badaniom nie było końca, bo i Pampowski znajdował się ośmielonym, dziwnie swobodnym i do otwartości skłonnym, i wdowa nadzwyczaj chętnie go słuchała.
Nader zręcznie umiała z niego dobyć wyznanie iż miał dwie piękne wioski i kapitaliki, co dodane do pierwszego wyznania że familii mu brakło, czyniło Pampowskiego interesującym.
Mówił i o tem że długów nie robi, że lubi porządek, że odwykł od wioski i mieszkałby w mieście, nawet gdyby zmienił stan swój kawalerski, i połączył się węzłami wiekuistemi i t. p.
Chociaż w ogóle rozmowa szła łatwo, płynęła jakoś, choć znajdował sympatyczne ucho w gospodyni, Pampowski się nią zmordował.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.