Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/56

Ta strona została uwierzytelniona.

wzdychać się do kościoła i niemożna zaręczyć żeby mu się tam łza nie zakręciła w oku. Z młodzieżą grał rolę trzpiota, ale naprawdę wcale nim nie był.
Cały dzień spędził na rozrywaniu się hygienicznem, siadł na konia, zrobił długi spacer, poszedł na teatr i z niego miał do domu powrócić, chcąc być sam z sobą aby się dobrze rozmyśleć, gdy po teatrze wychodząc, spotkał wdowę, która go nie prosiła ale mu kazała być u siebie na herbacie, zaraz... Siadł więc do dorożki i myśląc o przeznaczeniu (śmierć i żona przeznaczona), pojechał posłuszny.
Tylko co weszli do pokoju i wdowa zaczęła mu robić wymówki, gdy w antykamerze hałas się zrobił, i z wielkiem podziwieniem komornika wtargnął widocznie dobrze rozweselony Mahoński z dwoma przyjaciołmi, hrabią Lucysiem i baronem Mahlhagen. Pierwszy z nich, ledwie dwudziestoletni młokos, znany był z tego, że w ślady wstępował, puściwszy się na żywot do zbytku wesoły a pusty; drugi, jak mundur świadczył, należący do stanu wojskowego, także słynął z tego że się przed żadnem szaleństwem nie cofał.
Zobaczywszy tę trójkę we drzwiach pani Brombergowa zmarszczyła piękne brwi i z zaciśniętemi ustami, wyprostowana, prawie zagniewana zabierała się przyjmować tych gości. Komornik naturalnie zepchnięty z pierwszego planu, ustąpił w kątek, a przybyli z osobliwą jakąś swobodą i hałaśliwością zaprezentowani gospodyni rozsiedli się na krzesłach.
Wdowa była w humorze okropnym, milcząca, nagniewana, co ani Mahońskiego, ani wesołego Lucysia, ani barona nie zdawało się bardzo frasować.
— Pani Henryka mi daruje — odezwał się Mahoński, że ja w jej dobroć ufając, ośmieliłem się o tej godzinie wprowadzić tu moich dobrych przyjaciół, ale sama pani temu winna. Byłaś pani tak zachwycająco piękna w teatrze, iż panowie ci poszaleli i Lucyś szczególniej chciał kupować rewolwer i w łeb sobie palić jeśli go zaraz nie zaprezentuję.