mięci poczciwego Pędrakowskiego, lecz teraz posłyszawszy o nieszczęściu jakie spotkało komornika, gotową była iść, siedzieć i pilnować go w chorobie. A była najpewniejszą, iż tego nikt lepiej nad nią nie mógł dopełnić, bo nieboszczyk chorowity był i przy nim nauczyła się ziółka gotować, kłaść kataplazmy, a co najlepsza, znosić wszystko cierpliwie i ze łzami chodzić do kątka.
Rozmyśliwszy się, biedna kobieta i siebie poświęcić i Karolkę, dla okazania wdzięczności tak dobremu człowiekowi, była gotową. Napisała więc do niego łzami oblaną karteczkę, która ten cudowny sprawiła skutek, iż komornik z przestrachu wstał i chciał z raną obwiązaną iść się wypraszać od ofiary.
Coby na to ludzie powiedzieli! Co pani Brombergowa, o której zawsze jeszcze myślał jako o bóstwie, które go miało uszczęśliwić.
Desperacki zamiar wyjścia z domu ledwie nie ledwie potrafił od wykonania powstrzymać doktór, zagrażając Pampowskieinu, iż go długą chorobą może przypłacić. Nie było sposobu jak tego samego doktora wtajemniczyć, wziąwszy od niego słowo honoru, w całe dzieje przeszłości i prosić go, aby on zajął się umieszczeniem Maniusi i uspokojeniem biednej.
Doktór, człek praktyczny i ostygły, przekonawszy się ze zdumieniem, że są ludzie którzy nie starzeją, chętnie się podjął poselstwa.
Komornik niespokojny został w domu oczekując na wiadomość i nie odetchnął swobodniej, aż gdy mu nazajutrz doktór śmiejąc się zwiastował, że jego protegowana mieć będzie mieszkanie i nie prosi o nic więcej, tylko by dobroczyńcę i przyjaciela choć na chwilkę z Karolką odwiedzić mogła i podziękować mu.
Pampowski, choć teraz rzadko kto u niego bywał, tak się lękał aby tych odwiedzin nie wzięto na języki, że godzinę na nie naznaczył bardzo wczesną i przedsięwziął środki ostrożności nadzwyczajne, aby
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - W starym piecu.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.