Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.
—   25   —

użyć... a nasze kobiety męzkie serca mają. Ja waćpana zaprezentuję téj, która nosi rozkazy i papiery i któréj tak pewny jestem jak siebie... Cóż było robić, i baby muszą służyć ojczyznic. Tylko się waćpan nie rozkochaj, bo to darmo... to mospanie Iudytha jest i nie do romansów.
Niezmiernie zaciekawiony, zmięszany szedłem za Kilińskim. Stanęliśmy w rynku Starego miasta. Przed nami była wązka kamieniczka, nad któréj bramą żelazna wisiała tręzla. Kiliński wprost poszedł na wschodki ciemne, ja za nim. Wdrapaliśmy się tak omackiem na drugie piętro.
Do drzwi zapukawszy raz i drugi, majster poczekał, aż się z zewnątrz mały wasistas otworzył i głos zapytał.
— A kto tam...
— To ja, pani majstrowo...
Szepnął cicho nazwisko.
Odryglowano wewnątrz, weszliśmy do przedpokoiku, gdzie mocno już czuć było skóry i juchty..... Kobieta, która nam otworzyła, nie młoda, otyła, wzrostu słusznego, — na powitanie Kilińskiego — Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, odpowiedziała pobożnie, ale zobaczywszy mnie za nim, zmięszała się widocznie. Weszliśmy.
— Jest Juta? zapytał Kiliński cicho... Kobieta, nim się zebrała na odpowiedź, zerknęła na mnie, zrozumiał ją majster.
— On tu potrzebny! szepnął.
— Nic do rzeczy! nic do rzeczy! odparła stara — po co młodych ludzi prowadzić.
— Żeby się nie dorozumiano, z czém przychodzą, moja jéjmość, począł Kiliński... niech ludzie myślą (rozśmiał się), że dla pięknych oczów Juty... W téj chwili w progu od drugiéj izby ukazała się kobieta, domyśliłem się w niéj téj, o któréj była mowa. Wyobrażałem sobie piękną, młodą dziewczynę, ale takiego obrazu, jaki mi się przedstawił, calem spodziewać się nie mógł.
Opisanie twarzy i postaci kobiecéj niezmiernie jest trudne, nadużyto farb i słów... które w końcu mówić