Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.
—   47   —

opanowała. Zapomniało się, że można być zabitym, pamiętało, że bić i zwyciężyć potrzeba.
Nadzwyczajna przytomność umysłu i męztwo naszych oficerów ciągnęło, można powiedzieć, za sobą... Kapitan Zabilski z porucznikiem Witkowskim rwali się naprzód i trzymali ludzi, nie dając się im rozsypać; dawano ognia i wytrzymywano ogień dzielnie a tymczasem idąc za przykładem Sypniewskiego, major Zajdlic z Monkeynem z jedną armatą i małym oddziałem wparł się do pałacu ordynackiego, przeszedł go i atakował z boku... a potém zajął miejsce pod kościołem Wizytek; Kowalski tak samo przysunął się do pałacu Karasia, Woliński zaś poparł Urbanowskiego i strzały się sypały jak grad... ze wszech stron...
Już tylko kiedy niekiedy ucho chwytało głos dzwonów wśród huku dział i ręcznéj strzelby...
Wzięty ze wszech stron pułk Miłasiewicza nie mógł wytrzymać na takiém stanowisku, chociaż bronił się dzielnie do ostatka... Dwa działa, od których kanonierów odbito, zostały na placu, — zmięszany czworobok w popłochu cofać się zaczął. Widząc to Urbanowski i Woliński, zbiegli zaraz, aby pochwycić działa.. i od dziedzińca pałacu Małachowskiego uciekającym zaparli drogę... Ze wszystkich stron objęty nieprzyjaciel zwinął się i uchodzić zaczął w największym nieładzie ku saskiéj kuźni...
Ludzie nasi poszli w pogoń i rozpierzchli się także; zwycięztwo było przy nas, ale należało być ostrożnymi... gdyż nie z jednym tym oddziałem mogliśmy mieć do czynienia. Nie wiedzieliśmy, co się stało z pozostawionemi w tyle. Uderzono więc na appel, do porządku...
Część naszych ludzi zgromadziwszy Zajdlic i Woliński, przez dziedziniec saskiego pałacu i z bramy, na końską targowicę idącéj, drugi koło saskiéj rajtszuli na końskim targu jeszcze napastowali pierzchających.. którzy rozsypali się, przez dziedzińce i podwórce domów uchodząc... Nabito ludzi dużo.. ale i naszych a najmężniejszych padło wielu...
Miłasiewicza rannego zabrano do niewoli, a ks. Gagaryn padł broniąc się mężnie na placu... Dzień