Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Warszawa w 1794 r.djvu/89

Ta strona została uwierzytelniona.
—   85   —

zbliżymy się tam do was, postaram cię dobrze umieścić, abyś ochocie dogodził.
I pokłoń-że się odemnie poczciwemu Kilińskiemu.
Przespawszy się w drugim szałasie z oficerami od sztabu na sianie, gdzie nas w nocy deszcz napadł i porządnie strzepał, — o godzinie ósméj odebrałem papiery i listy od Linowskiego, pożegnałem Naczelnika i puściłem się do Warszawy.
Z różnemi jednak przygodami walcząc po drodze i krążyć zmuszony, wróciłem dopiero po dniu 10 czer-
Już w drodze dowiedziałem się o wypadkach zawca. szłych w różnych stronach kraju a dla nas po większéj części niepomyślnych; wszystkich trzech nieprzyjaciół mieliśmy przeciw sobie, ze trzema ucierać się trzeba było z siły niedostatecznemi, nie mając czasu na ich zorganizowanie; Warszawie groziło oblężenie przez Prusaków.
Wszędzie po pierwszéj chwili popłochu kupiły się wojska mocarstw nas otaczających, mające zasoby o wiele przewyższające nasze; Polskę ratował tylko patryotyzm jéj i ofiary, które płynęły zewsząd ochotnie. Lecz i te starczyć nie mogły, bo kraj był poprzecinany przez nieprzyjaciół, zajęty przez nich w części i komunikacye ze stolicą utrudnione.
Poddanie Krakowa znękało i przybiło wszystkich. — Przybyłem właśnie na tę chwilę rozgorączkowania i rozpaczy... Warszawa wydała mi się zmienioną — fizyognomia jéj nawet inaczéj się teraz przedstawiała... Większa część ludności, ochłonąwszy z zapału, narzekała tylko i wątpiła, upatrując zdradę i zdrajców we wszystkich... Posądzano ludzi najniewinniejszych, rodziła się chęć nienasycona zemsty i krwi pragnienie. Nikt nie wiedział, co czynić, miotano się, rzucano, narzekano... Przestrach panował wszędzie... podejrzliwość go mnożyła... Zaledwie przybywszy, zbiegłem po oddaniu papierów na Radzie, nie wiele ustnie opowiedziawszy o Naczelniku — do moich Mańkiewiczów... Przyjęto mnie tu otwartemi rękami i okrzykami radości, — wszyscy jedno pytanie mieli na ustach, czy prędko przybędzie Kościuszko... W nim jednym widziano ratunek... Każdy ciekawym był coś o nim