Ta strona została uwierzytelniona.
( 118 )
chłéj izdebki sławnego człowieka, i skierowałem kroki, ku spokojnemu mieszkaniu, do którego po długiej exkursyj, serce moje wzdychało.
Słońce było nad zachodem, a postać zewnętrzna miasteczka, z odmianą godziny, zmieniać się zaczynała. Pędzono bydło z paszy, powracano ze wsi, oddawszy wizyty, lub zbierano się na nieszpor do fary.
Wolniejsi od zatrudnień urzędnicy i mieszkańcy szli przechadzać się na wały. Unikałem, ile możności, z głową pełną rozlicznych myśli, różnych figur, którem spotykał. Szczęśliwie mi się już było udało, wymknąć przed kilką oso-