Ta strona została uwierzytelniona.
( 120 )
lecz sucha, i wyciągniona, dźwigała ogromny sznurek fałszywych pereł. Twarz miała foremną, nosek mały i kończaty, usta ściśnięte i zesznurowane, oczy żywe i biegające, i wyraz co chwila zmieniające, raz mdłe i romansowe, czasem znowu żywe i ogniste. — Jéj wdzięki zmienne i zwodnicze, pod rozlicznymi kształtami, stosowały się do woli swéj pani.
Sama Burmistrzowa szła osobno, z mężem, nie troszcząc się wcale o córkę, któréj oczy szukały sobie towarzysza, zwiedzionego czułém spójrzeniem. Jak tylko ich z daleka zobaczyłem, wyrachowałem natychmiast, że jeśli się nie zbawię szlachetnym odwodem, będę mu-