Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 01.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
( 128 )

tąd milczący Bomba, rosparty w krześle, schylony i skurczony, podniósł głowę i wyrzekł poważnie:
— Od czasu, jak miałem honor przyjmować u mnie piérwszego kamerdynera Jego Książęcéj Mości O.., od tego mówię czasu, a już temu lat z dziesięć, nigdy nic płochego po pannie Klementynie się nie pokazało, chociaż jak zapamiętam i w ówczas już chłopcy koło niéj chodzili!
Podobna pochwała, nie bardzo przypaść musiała do smaku matce, która starannie, wiek córki ukrywała, i większa część przytomnych śmiać się zaczęła, a Burmistrzowa zamilkła. Gabrusia zaś córka Ap-