Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wielki świat małego miasteczka 02.djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
( 63 )

zdawał się odpowiadać tej muzyce, przez czułe jakieś andantino nosowe. Ta rozmaitość głosów myślicie może panowie, że mnie bawiła? — niestety! nic wcale. Słuchałem obojętnie całego koncertu, już i chłod wieczorny dojmować mi zaciął i myślałem zamknąć moje obserwatorium; gdy głośne
— Dobry wieczór, kochany Panie! zbudziło mię z moich marzeń, oglądam się, i widzę nieoszacowanego Miętę z laską pod ręką, z tabakierką, ze swym codziennym kapeluszem, z miną nadętą i prawdziwie medyczną, z głową ku mnie wzniesioną i ustami wpół o-