Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Miał jednak nadzieję, że panią Wojską potrafi uchodzić i konfidencyą jéj pozyskać. Mimo to dalsze prowadzenie interesów skomplikowaném się przedstawiało. Wkrótce po otrzymaniu téj rezolucyi, adwokat pożegnał panią Wojską i powrócił do Maczków. Tu mu zaraz oświadczono, że się o niego domagał Wilczek i że go chorym uczyniono.
Poszedł do izby.
— A co-to, aż na poty musiałeś brać po wczorajszéj rezolucyi mojéj — odezwał się Chorąży. Jakże ci teraz? Nie radbym żebyś przed czasem się do Abrahama przeniósł, boś mi jeszcze potrzebny.
Pętlakowski głową potrząsł...
— Jutro jadę, rzekł krótko.
— Szczęśliwéj podróży — odparł Chorąży — a proszę cię Zawistowskiemu i tym urwipołciom co mnie myślą tradować powiedz, że ja do ich skóry wezmę intromissyą. Powiedz im to, niech wiedzą w co grają i co wygrać mogą. Donieś im téż że mnie widziałeś, że rękę jednę mam jeszcze — a na nich jéj starczy.
Cały niemal dzień toczyła się podobna rozmowa, dla któréj, co wyszedł adwokat to go nanowo przywoływano. Wieczorem się pożegnał, wziąwszy ponowione admonicye; nad rankiem już go nie było. Zajechał do Żerdzieliszek, a że Wojska do podróży nie była gotową, pozwoliła mu przodem