Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

było kulą u nogi; temporyzowali, zmusić go chcąc, aby zniecierpliwiony zbył za cokolwiek.
Jeżdżąc tak w Łomżyńskie, niewiadomo w jaki sposób, może iż to sąsiedztwo było, zapoznał się tam z wdową panią Wojską Grzywiną. Ci Grzywowie zaś idą z Kościerzów i szlachtą są, jak niemożna lepszą.
Wojska o miedzę wieś swą miała, albo i dwie, i była kobiéta można, choć żyła w pracy i wedle starego prostego obyczaju. Słynęła z tego, że owdowiawszy przed laty dwudziestu, majątek dostawszy odłużony i w procesach, pola odłogiem, trosk bez miary, jak się wzięła do gospodarki, ba i do prawa, przyszła i do pieniędzy i do spokoju.
A powiadano o niéj, że onego czasu, gdy na niéj ciążyły te biédy wszelakie, co ją obsiadły po śmierci mężowskiéj, w butach chodziła do obory i na prostym wózku do miasta z papierami jeździła. Żaden jéj jurysta nie sprostał, żaden ekonom nie oszczekał, żaden pieniacz nie dał rady.
Ta Grzywina miała córek dwie, jednę już zamężną, drugą pannę, imieniem Agnieszkę.
Gdy raz pierwszy do niéj do Żerdzieliszek przybył chorąży, myślał że na ubogą trafił szlachciankę, tak tam było w domu niepocześnie. Czysto, schludnie ale po gospodarsku i bez żadnéj najmniejszéj okazałości. Wyszła sama Wojska z głową chustą obwiązaną, z kluczami u pasa,