Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/190

Ta strona została uwierzytelniona.

ża w tém była! Zresztą, panie Pietrze, jam nie sędzia, do mnie to nie należy! ja nic nie wiem? Mówię ci tylko, patrzaj abyś sumienia nie zasarzał; patrzaj abyś Judaszem nie był. Los jego żony i dzieci drobnych mieć będziesz na sumieniu.
Pokiwał palcem ojciec Bonifacy i pośpieszył do drzwi, nie chcąc nawet zachodzić do pani Piotrowéj.
Po wyjściu jego, Pętlakowski stanął i zadumał się głęboko. Poczuł, że bernardyn miał słuszność i że dla przyjaźni Zawistowskiego do piekła iść, byłoby zawiele. Postanowił, aby wilk był syty i owca cała — bodaj wyrzec się prowadzenia interesów; zdać papiery i umyć ręce, dopóki jeszcze ostatecznie zawalane nie były.
Pochlebiał sobie, iż jego postępowanie w sprawie tak złego człowieka, nie będzie mu w górze za złe poczytaném, tymczasem jednak i ludzie już gadali. Musiała więc sprawa dojść do wiadomości władz wyższych i na rejestr grzechów być zapisaną! Trzeba było reparować co się zrobiło — aby smoły uniknąć.
Wezwanie bernardyna do pana Wilczka zeszło się prawie jednocześnie z przybyciem pani Wojskiéj do córki. Jagnieszka wybiegła na jéj spotkanie, do kolan matki pochylając się ze łzami. Bo choć moc ducha miała wielką, chwilami