Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

niemiłe. Zawistowski z towarzyszami usiłowali jeszcze podziałać na sędziów i nastraszyć ich. Rozpoczęli swą robotę niezręcznie, uciekając się do odgróżek, wołając na przekupstwo, dowodząc że sędziowie podarkami i groszem pozyskać się dali.
Tém ich tylko rozjątrzyli przeciw sobie.
Na parę dni przed ogłoszeniem wyroku, miasto wrzało i kipiało podzielone na dwa obozy; cudem tylko obeszło się bez nowego krwi przelewu.
Zawistowski, nie mogąc gdzieindziéj, wywoływał publicznie po gospodach, że gdy Wilczka uwolnią, człowiek życia nie będzie pewnym ani jednéj godziny.
— Uda mu się bezkarnie zgładzić jednego — to czego sobie ma żałować; będzie po gościńcach rozbijał. Choć się wynoś do Bisurmanów, kiedy w chrześciańskiej Rzeczpospolitéj niema sprawiedliwości!
Wtórowali mu drudzy, nie wyjawiając nazwisk, ale dając do zrozumienia, że złotko pani Wojskiéj dużo na szali sprawiedliwości zaważyło. Wrzawa ta poróżniła wielu, zasiała nowych nienawiści dużo, ale już napisanego nie zmieniła wyroku.
Dnia tego, gdy go ogłaszać miano, Chorążyna się znalazła przed izbą sądową; zaledwie od-