Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

Wojska także dobréj myśli była. Nie zwlekając, byle wyprawy resztę doszyto tylko, termin ślubu był naznaczony. Zdawało się nawet z panny, że konieczności uległszy, serce może nakłoniła ku małżonkowi przyszłemu, była bowiem spokojną, a choć twarz miała bladą i chłodną się okazywała, przypisywano to skromności niewieściéj i trwodze.
W czasie na ślub naznaczonym odbyć się on wszakże nie mógł, gdyż panna Agnieszka obłożnie zachorowała. Słabość ta, zdaniem Niemca doktora, ze zbyt surowego postu i zaziębienia pochodzić miała — przeto wcale nie zachwiała postanowieniami rodziców, i jak tylko panna Agnieszka powstała z niéj, choć osłabiona i zmieniona, ślub odbył się w Żerdzieliszkach, ze zwykłemi obrzędy, przy nader wielkiéj frekwencyi obywatelstwa i wesołości wielkiéj.
Chorąży téż, nie chcąc się dać zakasować, sumptem wielkim przenosiny do swojego folwarku sprawił, sprosiwszy sąsiedztwo, przywiózłszy z Rusi powinowatych i nie żałując nic. Wilczkowie z tego znani byli, że na pół nic nie czynili, a raczéj we dwójnasób niż zamało. Jedynaka téż żeniąc, niktby nie żałował.
Przenosiny tydzień cały trwały, przy nieustannéj muzyce, wiwatach i strzelaniu z moździerzy. Naówczas już jednak nic dobrego temu małżeństwu nie prognostykowano, gdyż pani młoda, choć