Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/34

Ta strona została uwierzytelniona.

Choć pomiędzy tym krajem nadteterowskim a Żerdzieliszkami, rzadkie były kommunikacye, i to co się tu działo, rozgłosu mieć nie mogło, wszelako nie utaiło się to, co w Żebrach się działo.
Dowiedziała się pani Wojska o losie córki, a że była niewiasta wielkiego animuszu i męztwa, niewiele myśląc, w początku trzeciego roku pożycia chorąztwa, wybrała się do zięcia z tą determinacyą, ażeby mu dobrze zmyć głowę.
Wcale się jéj nie spodziewała pani Wilczkowa, tak że gdy bryczka się zatoczyła przed dwór i wyszła naprzeciw a zobaczyła matkę, niemało się zdumiała. Rzuciła się ku niéj płacząc, a choć obie do łez zbytnich skłonne nie były, w piérwszéj chwili spłakały się srodze, i to im ulgę przyniosło.
Prowadziła tedy Jagusia do dzieci, z których jedno jeszcze przy piersi było, prezentując robaczki swe babce, co się niemi nacieszyć nie mogła. Mimo zgryzot bowiem i wielkiego utrapienia Wilczkowa synów wychowywała tak, że jak pączki to wyglądało i było się czém radować.
Piérwsze momenta zeszły na uściskach i pytaniach ogólnych, dopiero gdy się dzieci pospały, a Jagnieszka sama z matką pozostała, odezwała się do niéj Wojska.