Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

— Znać że się acani dobrodziejce wyspowiadała! zawołał. Dobrze to wiedzieć, że się już skarży na mnie i arkana małżeńskie rozgłasza!
— Przepraszam pana Chorążego — zawołała jejmość, ręczyć mogę słowem uczciwém, że mi ona nie powiadała nic. To, co wiem, słyszałam od nieboszczyka ojca waszego, który was żeniąc rozpowiadał wszystkim, że panna choć idzie po woli, przez posłuszeństwo dla matki, dlatego żoną dobrą będzie.
Brałeś ją panie Chorąży, wiedząc iż posłuszną niewiastę mieć będziesz, ale nie rozmiłowaną w was; a teraz, daruj że prawdę powiem — nie starasz się jéj sobie pozyskać.
— Radbym żebyś mię pani tego sekretu nauczyła, jak to ja ją mam do siebie przywiązać — szydersko począł Wilczek. Robiłem co mogłem, dzieci dwoje Bóg dał i to jéj nie skłoniło ku mnie. Nie przystało mężczyznie dopraszać się jako łaski tego co mu należy z prawa.
— Bałamucisz, panie Chorąży — zawołała Baranowska. Z prawa ci się wiara, uczciwość i posłuszeństwo należą, więcéj nic. Serce trzeba pozyskać.
— Cóż? chyba się o lubczyk postaram, czy co? rozśmiał się Wilczek, a wnet dodał poważniéj. Wiem, że to pani mówisz z serca dobrego i przy-