Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wilczek i Wilczkowa.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.

kry o to zaczepiać, bo z nią sprawa była trudna, u ludzi zaczął rozpytywać dokąd go wieziono — czy do jego folwarku, czy do Żerdzieliszek. Słudzy odpowiedzieli mu iż od Wojskiéj słyszeli, że wprost do niéj z chorym jechać mają. Tak téż mu oznajmili. Chorąży, choć się akomodował swéj opiekunce i był jéj posłusznym, mocno zmarkotniał, dowiedziawszy się o tém; gdyż wymiarkował, że w Żerdzieliszkach na łasce świekry i jak w niewoli by być musiał, pod panowaniem trzech aż bab: świekry, żony i siostry jéj, która często dojeżdżała. Tego mu już było zawiele i choć chory, osłabły, zamyślał się oponować.
Korzystając więc z tego, że przy kolebce często szła Wojska, to poduszki na których leżał poprawując mu, to pomagając gdy chciał położenie odmienić, zagaił zaraz Wilczek o tém, iż do domu chce być zawiezionym.
Wojska pomilczała trochę.
— Nic bym ja przeciwko temu nie miała, rzekła, ale acan się ruszyć nie możesz, pomocy potrzebujesz, ja przy was siedzieć ciągle bym nie mogła, bo mam gospodarstwo na głowie; a nim żonisko przybędzie, nie miałbyś dozoru. Więc — nie. Jak żona przyjedzie, jedźcie sobie gdzie chcecie, moja sprawa będzie skończona, tymczasem do Żerdzieliszek.
— Ja chcę do domu! rzekł Chorąży.