wdzięczność rychło przybiegła. Najazdy uzuchwalonych pogan tak ucisnęły Konrada, iż zmuszony był uchodzić ze zniszczonego kraju i odwołać się do brata.
Zwołano krucyatę przeciwko Prussom, która na czas jakiś powściągnęła napady; ale Konrad upokorzony okupować się musiał daniną w koniach i odzieży. Charakterystycznem jest, że nie mając tyle, ile mu było potrzeba sukni i koni, sprosił Konrad na ucztę swych panów mazowieckich, i zabrał im co mu dla Prussaków do okupienia się brakło.
Nie mogąc potem podołać wymaganiom łupiezkich sąsiadów, Konrad najprzód próbował, na wzór zakonów rycerskich na Zachodzie, ustanowić Kawalerów Dobrzyńskich, a później, gdy ci byli rozbici, sprowadził w pomoc sobie niemiecki zakon Krzyżaków, który miał w przyszłości stać się wrzodem dla Polski, oderwać od niej ziemie, wywdzięczyć się jej kilka wieków trwającą walką i zostawić po sobie nieprzebłaganego wroga.
W sporze z Henrykiem Brodatym, kiedy przyszło do rozstrzygania go orężem, Konrad szedł w pomoc Leszkowi. Był też z nim w Gąsawie, i wyszedł ztamtad cało. Zdaje się być niesłusznem podejrzenie, jakoby należał do spisku przeciw niemu, świadom był zasadzki i rachował na zagarnięcie po nim Krakowa.
Wprawdzie późniejsze jego postępowanie mogłoby poniekąd usprawiedliwić to przypuszczenie, gdyż w ciągu czterdziestu lat panowania kusił się ciągle o zagarnięcie Krakowa i głównej dzielnicy. Nie umiejąc pokonać pogan, zdawszy zapasy z nimi na Krzyżaków, dumą i ciągłem rzucaniem się na daremne wysiłki, zniszczył Mazowsze, wycieńczył swe posiadłości.
Całe jego życie nosi na sobie jedno piętno charakteru dzikiego, chciwego władzy, przewrotnego a srogiego. Począwszy od zabójstwa Krystyna, któremu wdzięczność był winien, dwuznaczną rolę odegrawszy w Gąsawie, nie przestał knuć i spiskować nadaremnie aż do końca życia. Coś z jego srogości i okrucieństwa pozostało w krwi następców, słynących z gwałtowności, surowości i samowoli.
Żonaty z Rusinką, pozostawił z niej liczne potomstwo, córkę i synów sześciu. W nim też z okrucieństwem dla poddanych dziwnie się łączy wielka hojność dla duchowieństwa i uległość dla niego, którą więcej za rachubę niż za skutek jakiegoś usposobienia uważać można.
Była to zresztą chwila do najwyższego stopnia podniesionego religijnego uczucia, któremu przewodniczyły niewiasty, jak św. Jadwiga, Salomea, Kinga i wiele innych.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/103
Ta strona została uwierzytelniona.
— 97 —