należy, iż nie mógł mieć innego celu nad silniejsze zaciśnięcie wszelkich węzłów, które pojedyńcze ziemie łączyły z sobą; ujednostajnienie porządku; zgodzenie się na pewne wspólne wszystkich krajów urządzenie.
Wojna z zakonem wymagała pilno takiego skupienia sił wszelkich i wszystkich środków obrony. Późniejsze prawodawcze Kazimierza czynności naprowadzają na myśl, iż syn działał wedle ojcowskich widoków, że zjazd chęciński był przygotowaniem do wiślickiego.
Ziemie pojedyńcze miały naówczas odrębności swoje, prawa zwyczajowe, właściwości i tradycye odwieczne, przy których obstawały. Zjazd duchownych, panów i ziemian musiał mieć na celu zbliżyć, porównać i zjednoczyć kraje, o ile to możliwem było.
Walka z zakonem pod wszystkiemi względami była dla sędziwego Łokietka nadzwyczaj ciężką, wymagała oględności wielkiej, przebiegłości niezmiernej. Przyszły w pomoc starcowi i doświadczenie własne, i owe Bolesławowskie tradycye wojenne, które w obec przemagającego nieprzyjaciela wojnę podjazdową, czujną, unikającą walnych bitew doradzały.
Wśród tych ciężkich zapasów, zdrada Wincentego z Szamotuł, wojewody poznańskiego, który z namiestnika Wielkopolski, przez naznaczenie młodego Kazimierza wielkorządcą, zepchnięty i obrażony, nikczemnie się pomścił, ofiarując usługi Krzyżakom, chwilowo utrudniła walkę. Wojna stała się groźną. Wielkopolska była spustoszona, zamki pobrane, kraj wyludniony, kościołów nawet i klasztorów nie oszczędzali zakonnicy, — wszędy obraz najsmutniejszy.
Łokietek, w ślad idąc za najeźdźcami, szarpał ich tylko z boków, upatrując chwili, gdy obciążeni łupem, rozzuchwaleni plondrowaniem bezkarnem, mniej się będą mieli na baczności.
Zręcznym zabiegom udało się za wczasu Wincentego z Szamotuł przejednać, a syna w bezpiecznym grodzie umieścić. — Wpadł naówczas Łokietek pod Płowcami na nieopatrznie spoczywających Krzyżaków i okrutną zadał im klęskę. Wincenty z Szamotuł obrócił się w czasie walki przeciwko nim; pobici zostali na głowę. Sam król, pomimo podeszłego wieku, brał czynny udział w tym boju, który zakon ogromną liczbę ludzi kosztował. — Padło wielu z najprzedniejszych. Skarżyli się potem, że wziętych w niewolę pomordowano, ale w okrucieństwie tem nic dziwnego nie było, bo rozwścieklone zniszczeniem kraju rycerstwo własną krew i mienie na zakonie mściło.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Wizerunki książąt i królów polskich.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.
— 132 —